Taka wyprawa do Aten to nie lada wyczyn - 3 godziny turlania się w autobusie, więc postanowiliśmy skorzystać z okazji i w końcu coś pozwiedzać. Opiszę Wam krok po kroku jak w prosty sposób przemieszczać się po centrum Aten i jak w przeciągu jednego popołudnia zwiedzić najważniejsze atrakcje starożytnego miasta.
O godzinie 6:30 mieliśmy autobus z Patry do Aten, koszt takiego biletu to 18,90 €. Autobus nie zatrzymuje się w innych miejscowościach, zmierza bezpośrenio do celu. Po trzech godzinach dotarliśmy do dworca autobusowego w dzielnicy Kifisos, następnie zakupiliśmy bilety miejskie za 1,20€ na wszystkie środki komunikacji, bilet jest ważny przez 70 minut od momentu skasowania. Wsiedliśmy w autobus nr 51 i udaliśmy się do centrum. Po około 25-30 minutach dotarliśmy do Omonia's Square, jest to ostatni przystanek tej linii autobusowej. Plac Omonoias czyli Zgody jest drugim największym placem Aten, tutaj królują samochody i tłok. Pośrodku znajdują się fontanny, wokół placu znajdują się kioski z gazetami ze wszystkich stron świata, z tanimi zegarkami i innymi tanimi często nielegalnymi towarami. W pierwszym napotkanym kiosku zakupiłam mapę Aten za 3 € i dałam upust moim przewodnickim zdolnością. Mapy to to co tygryski lubią najbardziej! Bez problemu odnalazłam każdy wyznaczony przeze mnie punkt naszej wycieczki :) oczywiście Y. na początku mi nie ufał i na początku 2 razy pytał przechodniów o drogę, ale udowodniłam swoją topograficzną nieomylność i podążaliśmy za głosem Pani pilot Eweliny :)
So! Wzdłuż ulicy Stadiou spacerkiem udaliśmy się w kierunku samego serca miasta - Placu Syntagma czyli Placu Konstytucji. Jest to największy plac w Atenach i stoi przy nim gmach Parlamentu (Wulii), który był wybudowany w 1842 r. jako pałac królewski, z jego balkonu król Otton I odczytał pierwszą konstytucję wolnej Grecji.
Parlament
Dawny pałac królewski w 1935 roku stał się siedzibą Parlamentu. Przed gmachem Parlamentu znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza przed którym pełnią straż żołnierze ubrani w tradycyjne greckie stroje. Zmiana warty odbywa się o każdej pełnej godzinie.
Wokół pełno jest sklepów i urzędów, za budynkiem Parlamentu znajduje się Ogród Narodowy zwany Królewskim o powierzcni 16 ha, my ze względu na ograniczony czas udaliśmy się wzdłuż ulicy Mikropoleos do biura w celu załatwienia naszych spraw. Jak już wspomniałam bez problemu załatwiliśmy co mieliśmy załatwić, przybiliśmy sobie piątkę i z radością na twarzach rozpoczeliśmy nasz właściwy trip!
Około godziny 11 postanowiliśmy przysiąść w zaciszu placu katedralnego w celu wypicia porannej kawki. Obok znajduje się urokliwa uliczka Fokionos przepełniona kafeteriami z widokiem na plac katedralny czyli Mitropoli. Tutaj delektowaliśmy się kawką i promieniami wiosennego słońca.
Francuska kawka w greckiej stolicy
Na placu znajdują się dwie katedry, duża (obecnie w trakcie renowacji) i mała. Stąd też nazwa placu - Wielka i Mała Metropolia. Megali Mitropoli - katedra ateńska została wybudowana w połowie XIX wieku, w katedrze odbywają się uroczyste nabożeństwa o oficjalnym charakterze, np. pogrzeby ateńskich dostojników.
Po spożyciu kawki skierowaliśmy się na zatłoczoną ulicę Ermou, pełną markowych sklepów. Idąc na zachód minęliśmy Plac Kapnikarea na którym znajduje się malutki, stary kościółek, a wokół wrze życie! Mnóstwo turystów i atrakcji dla nich, my akurat trafiliśmy na występ młodzieży wykonującej breakdance.
Kościół Panagia Kapnikarea
Jest to kościółek w stylu bizantyjskim, jeden z najstarszych w Atenach i w Grecji, wybudowany prawdopodobnie w XI wieku, na miejscu świątyni Ateny.
Po chwili dotarliśmy do Monastiraki, tętniącej życiem dzielnicy handlowej. Nazwa dzielnicy pochodzi od małego monastyru. Panuje tu hałas i ścisk. Plac jest pełen kramów i sklepów, w których można kupić najrozmaitsze pamiątki.
Monastiraki
Monastiraki z widokiem na Akropol
Kram ze świeżymi owocami. Ciekawe ile godzin układano te gigantyczne truskawki...
Kram ze świeżymi owocami. Ciekawe ile godzin układano te gigantyczne truskawki...
Na zachód od placu znajduje się pchli targ z setkami najrozmaitszych sklepów, mieszczą się dosłownie wszędzie, w piwnicach, w zaułkach... Sklepy te głównie handlują towarami przeznaczonymi dla turystów, im dalej w głąb tego labiryntu, tym bardziej zróżnicowane towary. Można tu kupić antyki, starocie, obrazy, pocztówki, biżuterię, pamiątki w przeróżnej formie już od 1 €. Jest tego tak dużo, że nie wiadomo na czym zawiesić oko! Panuje tu atmosfera bliskowschodniego bazaru, ale sklepikarze nie są natrętni. My skręciliśmy w poprzeczną, niemniej ruchliwą alejkę i udaliśmy się na południe w kierunku ruin Biblioteki Hadriana.
Biblioteka Hadriana
Ruiny Biblioteki Hadriana z widokiem na Akropol
Biblioteka Hadriana została zbudowana w 132 roku przez cesarza Hadriana. Na rozległym dziedzińcu o wymiarach 122x82 m stało co najmniej 100 kolumn, dziś niewiel z tego zostało. Dodatkową atrakcją ruin są wszędobylskie żółwie wylegujące się w słońcu.
...lub robiące inne nieprzyzwoite rzeczy...
Pfftuszu! Wstydźcie się żółwie! W bibliotece nie wypada!
W bramie wejściowej do biblioteki można zakupić bilet o wartości 2€, który upoważnia do zwiedzania tylko ruin biblioteki lub bilet za 12 €, dzięki to któremu możemy wejść dodatkowo na Starożytną Agorę, Akropol (w tym teatr Dionizosa), Rzymską Agorę, Kerameikos i Świątynię Zeusa Olimpijskiego.
Zaopatrzyliśmy się więc w rozszerzoną wersję biletu i ruszyliśmy w kierunku Rzymskiej Agory.
Wejście na Agorę Rzymską
Agora Rzymska pierwotnie stanowiła przedłużenie Agory Greckiej (o której jeszcze będę pisać), zbudowano ją za czasów Juliusza Cezara (59-44 p.n.e.) i cesarza Augusta ( lata 44-14 p.n.e.). Niewiele z niej pozostało, ale na jej terenie znajduje się Wierza Wiatrów - budowla wzniesiona w I w.p.n.e. o wysokości 12 metrów. Wierza posiadała zegar wodny i również służyła jako planetarium. Obecnie jest w trakcie renowacji.
Ruiny Agory Rzymskiej z Wieżą Wiatrów
Od Agory Rzymskiej zaczęły być widoczne drogowskazy w kierunku Akropolu. Początkowo wspinaliśmy się schodami wśród wąskich alejek, następnie droga wiodła wśród zielonych drzewek oliwnych i już po paru minutach byliśmy u bram Akropolu.
Zanim jednak tam się udaliśmy mieliśmy okazję podziwiać widoki z południowego stoku, w tym teatr Herodesa Attyka.
Teatr Herodesa Attyka
Teatr pochodzi z okresu rzymskiego, budowano go w latach 161-174. Teatr liczy 5000 miejsc i odbywają się tu liczne przedstawienia podczas wrześniowego Festiwalu Ateńskiego.
Nieco dalej znajduje się dużo większy teatr Dionizosa, ale niestety nie udało nam się tam dotrzeć. Nasze kroki skierowaliśmy na Akropol...
Propyleje - główne wejście na Akropol
Akropol zalicza się do najwspanialszych budowli wzniesionych przez człowieka, przez człowieka został również zniszczony...
Akropol czyli "górne miasto" znajduje się na wysokości 157 m.n.p.m
Niegdyś w centrum budowli stał 12-metrowy pozłacany posąg bogini Ateny, od której miasto wzięło swoją nazwę, dzisiaj miejsce ruin, dodatkowo zdeptane przez nas turystów. Początek kwietnia i nie wiesz jak się przecisnąć wśród tego tłumu. Na szczycie Akropolu dało się słyszeć wszystkie języki świata, na dodatek gdzie nie spojrzysz to japończycy z aparatami! Pogoda trafiła nam się piękna, 20 stopni, słonecznie, widoki przepiękne, więc osiedliśmy tu na dłuższą chwilę. A było co podziwiać!
Tutaj na szczycie Akropolu znajduje się Partenon - świątynia i zarazem pierwsza budowla wzniesiona w tym miejscu. Budowla dedykowana była Atenie Partenos - patronce miasta. Budowa została wykonana z inicjatywy Peryklesa w latach 447-432 p.n.e. Dzieła rzeźbiarskie zaprojektował Fidiasz, najwybitniejszy rzeźbiarz starożytnej Grecji.
Dziś Akropol to ruiny, jesteśmy w stanie podziwiać jedynie Partenon otoczony rusztowaniami i pozostałości jońskiej świątyni Erechteon ze słynnym gankiem Kariatyd.
Ganek Kariatyd
Wiele antycznych rzeźb zostało zniszczonych przez wczesnych chrześcijan, bo wizerunki greckich bogów były pogaństwem. Mimo, że były one arcydziełem jakiego nie można było spotkać w tamtym okresie w żadnym zakątku świata jeszcze przez długi długi czas, były one obsesyjnie masakrowane. I to, że teraz w muzeach podziwiamy rzeźby bez rąk czy nosów nie oznacza, że zostały nadgryzione przez ząb czasu...zostały zeżarte przez chrześcijańskich fanatyków, którzy źle rozumieli filozofię pozostawioną przez Jezusa. Gdy Grecja była u szczytów swej sławy, gdy przechodziła swój złoty wiek, w innych zakątkach świata ludzie wciąż ganiali z małpami po drzewach, więc nie mieli czasu by rozwinąć w sobie wrażliwość na piękno sztuki... rzeźba to posąg, posąg to pogaństwo!
Akropol był następnie wielokrotnie niszczony przez najazdy barbarzyńskich ludów, nie oszczędzili go też Turcy. W jego wnętrzu wybudowali meczet, następnie przez pewien czas służył jako skład amunicji, w 1687 roku stracił marmurowe sklepienie w wyniku eksplozji. W 1868 roku Partenon został zniszczony przez Turków, ówczesnych okupantów Grecji. Zanim jednak do tego doszło, w 1801-1816 roku, część marmurów została wywieziona przez lorda Elgina do Anglii i sprzedana londyńskiemu British Museum. Każdy Grek pragnie powrotu marmurów do ojczyzny, jednak rząd grecki niewiele w tej sprawie robi..
Partenon, widok od strony wschodniej
Mimo, że obecnie niewiele pozostało z pierwotnych budowli Akropolu, to miejsce wciąż robi wrażenie. Ze szczytu wzgórza rozpościera się panorama Aten, miasto swym rozmiarem sięga aż po horyzont! Stąd udało mi się sfotografować miejsca na zwiedzenie których brakło nam czasu, między innymi Świątynia Zeusa Olimpijskiego.
Świątynia Zeusa Olimpijskiego
Stąd też mogliśmy podziwiać z góry, zwiedzone przez nas wcześniej ruiny Agory Rzymskiej...
Widok na Agorę Grecką i Rzymską
Tutaj mogliśmy zaobserwować ogrom dawnej Agory Greckiej i podziwiać jej jedyną budowlę, która przetrwała do dzisiejszych czasów - Hefajstejon.
Widok na Agorę Grecką z Świątynią Hefajstosa
Świątynia Hefajstosa
Po krótkiej przerwie na wzgórzu Aeros Pagos, udaliśmy się w kierunku Agory Greckiej. Agora, czyli starożytny rynek, jest bardzo rozległym i imponującym miejscem, w mojej opinii jest to drugie miejsce po Akropolu, które powinniście zwiedzić będąc w Atenach. Pierwotnie znajdował się tu cmentarz, ale około VI w.p.n.e. miejsce zaczęło pełnić rolę placu targowego. Przez kolejne stulecia stanowiło centrum życia społecznego.
Naszą uwagę przykuły dwie budowle świątynia Hefajstosa i Stoa Attalosa.
Stoa
Stoa jest zadaszoną, dwukondygnacyjną kolumnadą, jedyny budynek w Atenach, który został całkowicie odrestaurowany. Stoa została zbudowana w II w.p.n.e. przez Attalosa, ale w 267 r. doszczętnie się spaliła. Dzisiaj mieści się w niej muzeum z licznymi interesującymi zbiorami, począwszy od dziecięcego nocnika z VII w.p.n.e. ...
Dziecięcy nocnik z VII w.p.n.e.
...i skończywszy na ogroooomnej, masywnej! spartńskiej tarczy obronnej z brązu z V w.p.n.e
Spartańska tarcza
Muzeum posiada ogromny zbiór starożytnych rzeźb bogów i bogiń oraz ówczesnych władców, polityków i mieszkańców Grecji.
Popiersie prawdopodobnie Aleksanra Wielkiego
Można tu podziwiać kolekcję ceramiki z VI wieku p.n.e. oraz z epoki bizantyjskiej.
Ceramika z VI w.p.n.e
Miniatura starożytnej Agory Greckiej, w tle świątynia Hefajstosa
Świątynia Hefajstosa - boga ognia, sztuki i kowalstwa jest widoczna ze szczytu Akropolu i wygląda jak miniaturka Partenonu, zbudowano ją w latach 449-444 p.n.e., a więc wcześniej niż Partenon. Okres budowy świątyni przypadł na początek intensywnego rozwoju miasta, złotego wieku Aten.
Widok na Akropol i Stoe
Spaleni słońcem, z odciskami na stopach i głodni, w końcu udaliśmy się do restauracji! Tuż za ogrodzeniem Agory rozciąga się ulica Adrianou wzdłuż, której znajduje się wiele restauracji z pięknym widokiem na Akropol!
Widok na Akropol z ulicy Adrianou
Za 7 € można zjeść obfity posiłek, np. zestaw gyros z frytkami, chlebkiem pita, tzatziki i pomidorem. Zjedliśmy, troszkę odsapnęliśmy i niestety musieliśmy myśleć o powrocie do domu... ponownie udaliśmy się na Plac Omonia, tym razem szliśmy wzdłuż ulicy Athinas. Tutaj usytuowany jest jeden z najbardziej ruchliwych punktów okolicy Targ Centralny (Kentriki Agora), który mieści się w przylegających do ulicy budynkach ze szkła i stali. Można tu zakupić wszystko ze spożywki! Głównie handluje się mięsem i rybami, ale można tu kupić przeróżne sery, oliwki, chleb, owoce, warzywa, zioła, przyprawy, orzechy... wszystko!
Gdy już doszliśmy do Placu Zgody, ponownie wsiedliśmy w autobus 51, który zawiózł nas na dworzec autobusowy. Wyłącznie dzięki mojej intuicji uniknęliśmy łapanki przez kanarów! Tak długo marudziłam Y. żeby kupił bilet, aż wymiękł. Przystanek przed dworcem zaczęła się kontrola biletów, złapano 4 gapowiczów...co to by było gdybym ja była 5? Punkt godzina 19 trzeba było wsiadać w autobus do Patry, około g. 22:30 zmęczeni i pełni wrażeń dotarliśmy do domu...
Moja pierwsza myśl odnośnie Aten była krótka "wieś". Ateny tak jak pozostałe greckie miasta jest zlepkiem wsi, nie ma tu wysokich drapaczy chmur, wielkich domów handlowych... wykluczając główne place i miejsca atrakcyjne turystycznie, odczuwa się tu typową dla Grecji sielskość, mimo, że mieszka tu ponad 4 mln ludzi, czyli 1/3 całej ludności Grecji! Wystarczy się rozejrzeć i dostrzegamy doniczki z kwiatkami na balkonach, sąsiedzkie pogawędki, wzajemne uprzejmości i babcię wchodzącą do kościółka...
Szczerze nie spodziewałam się, że jest tu tyle do zwiedzania, jakoś podświadomie porównywałam Ateny do Warszawy... myślałam, że w ciągu jedego popołudnia zwiedzę Akropol i tyle. Zostałam pozytywnie zaskoczona! Jest tu tyle aktrakcyjnych, interesujących miejsc, że należałoby się tu udać na 3-4 dniową wycieczkę. Żałuję, że tym razem nie udało mi się więcej zwiedzić, ale zdecydowanie Ateny umieszczam na topie mojej listy miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. Wam również polecam :)
Gdy już doszliśmy do Placu Zgody, ponownie wsiedliśmy w autobus 51, który zawiózł nas na dworzec autobusowy. Wyłącznie dzięki mojej intuicji uniknęliśmy łapanki przez kanarów! Tak długo marudziłam Y. żeby kupił bilet, aż wymiękł. Przystanek przed dworcem zaczęła się kontrola biletów, złapano 4 gapowiczów...co to by było gdybym ja była 5? Punkt godzina 19 trzeba było wsiadać w autobus do Patry, około g. 22:30 zmęczeni i pełni wrażeń dotarliśmy do domu...
Moja pierwsza myśl odnośnie Aten była krótka "wieś". Ateny tak jak pozostałe greckie miasta jest zlepkiem wsi, nie ma tu wysokich drapaczy chmur, wielkich domów handlowych... wykluczając główne place i miejsca atrakcyjne turystycznie, odczuwa się tu typową dla Grecji sielskość, mimo, że mieszka tu ponad 4 mln ludzi, czyli 1/3 całej ludności Grecji! Wystarczy się rozejrzeć i dostrzegamy doniczki z kwiatkami na balkonach, sąsiedzkie pogawędki, wzajemne uprzejmości i babcię wchodzącą do kościółka...
Szczerze nie spodziewałam się, że jest tu tyle do zwiedzania, jakoś podświadomie porównywałam Ateny do Warszawy... myślałam, że w ciągu jedego popołudnia zwiedzę Akropol i tyle. Zostałam pozytywnie zaskoczona! Jest tu tyle aktrakcyjnych, interesujących miejsc, że należałoby się tu udać na 3-4 dniową wycieczkę. Żałuję, że tym razem nie udało mi się więcej zwiedzić, ale zdecydowanie Ateny umieszczam na topie mojej listy miejsc, które koniecznie trzeba zobaczyć. Wam również polecam :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz