W piątek znowu robiłam paznokcie, tym razem dla teściowej. Ten tydzień był paznokciowy ;) busy.
No i cieszyłam się z powrotu Y.
W sobotę wieczorem udaliśmy się z rodziną do pizzerii. Niby nic nadzwyczajnego, ale dlaczego o tym pisze? Otóż pizzeria ta serwuje proste, obfite, tanie i niebywale smaczne dania jakich wcześniej w życiu nie jadłam. Ja standardowo zamówiłam pizzę, reszta ekipy makaron z sosem. I to co im podano wprowadziło mnie w stan ...zazdrości ;) na sam widok ślinotok! Duuuuży, podłużny talerz z makaronem w czerwonym sosie, podany z plastrami szynki i bekonu, a na samym topie roztopiony, żółty ser! Duuużo sera! Smak niebywały! Sos lekko słodkawy z aromatem cynamonu i goździków! Rozpływało się w ustach! I wyszło na to, że zamiast zjeść moją pizzę (która również była znakomita), podjadałam innym z talerza... Podano nam również frytki, chrupiące, które także na topie miały roztopiony żółty ser! Z pizzerii wyszłam pełna, jak świnka :)
Więc polecam Pizza RiMiNi, przy ulicy Akrotipiou 105.
Cena za duża pizzę 11,5 €, duży talerz spaghetti 6€.
Kiedyś Was tam zabiorę :)
W niedzielę odbyła się impreza urodzinowa siostrzeńca, właśnie skończył 3 lata.
Impreza na okolo 45-50 osób. W miejscu a'la restauracja/kafeteria w której znajduje się "małpi gaj" dla dzieci. Ponoć to teraz w modzie. Jedzonko, tort i duuuuż hałasu :) Restauracja znajduje się poza miastem na wzgórzu z przepięknym widokiem na okolicę. Robiłam za rodzinnego fotografa, więc dzielę się z Wami wrażeniami, oto widok!
Patra! Pięknie, nieprawdaż?
Ten tydzień rozpoczął się również ciekawie, zapowiadają się zmiany!
Teściu naprawił maszynę do szycia, wie coś na ten temat, bo wiele lat temu miał swój własny mały biznes, szył materace do łóżek. Ponownie powracam do mojego hobby i szyję :) Zaczęłam od zmniejszenia rozmiarów kołdry. Tutaj w Grecji śpi się trochę "innaczej" :) Standard ścielenia greckiego łóżka wygląda następująco: prześcieradło na materac, drugie prześcieradło pod którym się śpi, na to kupna kołdra i podczas zimy dodatkowo koc. Plus oczywiscie poduszki pod głowę :) tutaj prostokątne, podłużne. Niestety nie potrafię tak spać. Kręci mi się tysiąc rzeczy wokół nóg, jakieś koce, nie koce, w nocy się szarpię o skrawek koca, podczas gdy mega duża kołdra osunięta jest na dywan, a prześcieradło zwinięte w kłębek, gdzieś w rogu łóżka.... rano dostaję nerwicy - znowu trzeba pościelić całe łóżko.... łooo matko!
Tutaj standard wymiarów kołdry to 220 na 240 cm, jakoś tak, i jest naprawdę megalaśna. Polski standard poszewki na koldre to okolo 180x190 cm, więc teraz rozumiecie dlaczego skracam i szyję kołdrę. Ah! Gdyby ktoś miał zamiar mnie odwiedzić to będę wdzięczna za przywiezienie mi kompletu pościeli, bo tutaj wszędzie sprzedaja prześcieradła i... prześcieradła... poszewka na kołdrę to rzadkość.
Aerobik! W poniedziałek zaczęłam chodzić na aerobik! Razem z teściową. Teściowa jest najstarszą uczestniczą, ja najmłodszą, mimo to teściowa dotrzymywała nam kroku przez całą godzinę! Jestem pełna podziwu! Bo ja się trochę zsapałam i spociłam. Kurs odbywa się w poniedziałek, środę i sobotę wieczorami, trochę ruchu się przyda :)
Wczoraj i dzisiaj odbylam swoje pierwsze samodzielne rozmowy telefoniczne z obcą osobą :) jestem bardzo dumna :) na dodatek wszystko rozumiałam! Telefonicznie zapisalam sie na profesjonalny kurs manicure po ktorym otrzymam uprawnienia i dyplom. Kurs rozpocznie sie od przyszlego tygodnia, więc muszę sie teraz skupić na nauce, poszerzyć moje słownictwo. Mam nadzieję, ze wszystko pójdzie ok. Muszę mieć nadzieję :) Mieszkając w Anglii, czesto nie potrafiłam rozszyfrować ani słowa z tego angielskiego bełkotu, tutaj w Grecji słowa brzmią jak muzyka... sylaby tak latwo sie układają w całość - da się zrozumieć. Po 2,5 miesiecznym pobycie w Grecji moim jedynym problemem jest ograniczone słownictwo i akcent. Ale to da się nadrobić :)
A!A! Rowniez muszę sie pochwalić, że samodzielne zakupy nie są mi straszne! Potrafię już sama udać się do sklepu z kosmetykami i dyskutować na ich temat, a to już wyższa szkola jazdy! To nie to samo co sklep odzieżowy, gdzie mozesz się spytac tylko o inny rozmiar :)
Dzisiaj będąc w centrum Patry, przechodziłam koło ulicznego muzyka. Siedział na ławce i grał na akordeonie. A śpiewał. ..pies! :) tak, tak! Obok na lawce siedzial przeslodki piesek typu tlusty Pikuś i wyl do rytmu muzyki :) sweeeeeeet!
Było to takie słodkie, że az się wróciłam by rzucić parę "groszy" dla psiaka. Jak się okazało ulicznym muzykiem jest Polak! Rozmawialiśmy przez chwilę, mieszka tu juz od 13 lat i ma rodzine, zarabia grając. Na "do widzenia" zagral mi piosenke "Kasztany" Nataszy Zylskiej :) powszechnie znaną z wykonania E.Górniak.
Skąd wiedział, ze uwielbiam akurat tą piosenke?! :)
Edyta Górniak - Kasztany: http://youtu.be/Mu9g2UtQJi8
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz